Nowe początki

Gdynia Orłowo
17 lipca 2016 r.


Długo nosiłam się z zamiarem zmiany bloga. Miałam moralniaka. Nie chciałam porzucać starego bloga. W taki sposób właśnie to odczuwałam: że porzucam ważną część siebie. Wyszła ze mnie moja sentymentalna natura. Ogarnęła mnie nostalgia. Jednak coraz rzadziej wracałam na stare śmieci, coraz ciężej było mi tam pisać. Czułam taki dziwny... niby-przymus. Zaczęłam pisać o pogodzie. Albo o tym czego to ja nie zrobię. Stałam się obiecywaczem. Cholera! - pomyślałam. - Nie chcę tak dalej! Chcę być człowiekiem czynu! W momencie, kiedy uświadomiłam sobie te wszystkie rzeczy, poczułam się podle. Dina nie pisze o pogodzie - pomyślałam. 
Mam to do siebie, że zazwyczaj mam dużo do powiedzenia. Lubię obserwować. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego przestałam to robić? Co się stało? Gdzie zgubiłam moją pasję do pisania? Postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę. Nowy blog.
Dlaczego zdecydowałam się na taki radykalny krok i porzuciłam poprzedniego bloga po niemal pięciu latach prowadzenia go z różnym skutkiem? Chyba po to, aby odciąć się zupełnie od tego marazmu, w który niepostrzeżenie wpadłam. Nowa wizja, która zrodziła się tak nagle, zupełnie niespodziewana, zupełnie nie pasowała do mojego poprzedniego miejsca w Sieci. Poczułam, że to ten moment, kiedy trzeba najzwyczajniej w świecie zacząć od nowa. Przecież to nie może być takie trudne, prawda?
Ekscytacja jaka mnie ogarnęła jest wprost nie do opisania. Nie mogłam zasnąć. Myślałam, jak to będzie. Cieszyłam się jak tego dnia, kiedy weszłam do pustego mieszkania i wiedziałam, że mam tu jeszcze tyle do zrobienia. I że teraz wszystko zależy ode mnie. 
Tak więc jestem. Z nową energią. Pełna nadziei i dzikiego entuzjazmu, wierzgającego niczym niespokojne stworzenie nie z tej ziemi. Z mojej strony możecie liczyć na powiew świeżości. Mam kilka nowych pomysłów a także masę niespożytkowanego czasu, od kiedy zakończyłam wreszcie moją edukację. 
Czego można się spodziewać? Z pewnością wielu moich przemyśleń na tematy różniaste, odniesień do kultury (szeroko pojętej) a także migawek z podróży (małych i dużych). Muszę poruszyć moje twórcze komórki mózgowe. Zapowiada się emocjonująco ;) 
Z tego miejsca witam tych wszystkich, którzy podążyli tutaj za mną a także tych nowych, którzy razem ze mną chcą zobaczyć, jak to wszystko się potoczy. Pozdrawiam tych, którzy wytrwali do końca tego nieco dziwacznego wywodu. Całą resztę też pozdrawiam, a co ;) Do napisania!

Komentarze

  1. Ja też nie raz mialam taką sytuację, a blogów mialam od cholery. Najgorzej było jak porzucałam bloga na Onecie po 3 latach i z masą obserwujących. Teraz próbuję odbudować to swoje miejsce, a póki co bardzo dobrze się czuję.
    Tobie też na pewno ulży, zmiany są dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, jakbym się odwróciła plecami do przyjaciela. Wiem jednak (albo chociaż mam taką nadzieję), że wyjdzie mi to na dobre.

      Usuń
  2. A ja jak dobry mąż - ten sam blog, ten sam motyw... :P Jedynie co, to sytuacja życiowa zmieniła mi się i piszę duuużo rzadziej niż dawniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba zależy od charakteru albo coś, nie wiem. znam masę takich osób, które jak raz gdzieś się ulokują to zostają tam niemal na zawsze. ale nie ja. ja od czasu do czasu muszę coś zmienić. kiedyś obcinałam włosy. teraz zmieniam blogi :D

      Usuń
    2. Ale zmiana, naprawdę :v.

      Usuń
  3. Nie ma to jak zmiany na lepsze :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że na lepsze ;) bardzo bym tego chciała. :)

      Usuń
  4. Nowe początki są dobre, ale jak się często okazuje - trudne. Ale, jak to się mówi - "kto zaczął, już zrobił połowę", także jesteś na dobrej drodze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Jantar śpiewała, że najtrudniejszy pierwszy krok. Coś w tym jest, bo potwornie trudno było podjąć decyzję. Ale stało się, teraz trzeba tylko iść za ciosem :) Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz